poniedziałek, 25 stycznia 2016

Jak wyłączyć żółty pasek Chrome w Windows XP i Vista z komunikatem o braku zgodności...?



    Wraz z kolejną aktualizacją przeglądarki Chrome(do v. 48) na systemach Windows XP oraz Windows Vista jej użytkownicy dowiedzieli się, że "Google Chrome wkrótce przestanie aktualizować się na tym komputerze, bo nie będzie już zgodny z Windows XP ani Windows Vista". Od kwietnia kolejne aktualizacje przeglądarki nie będą już obejmowały tych systemów.

    Google zapowiadało nadchodzące zmiany, ale niestety tylko na swoim anglojęzycznym blogu. Pojawienie się żółtego paska z komunikatem wywołało falę niezadowolenia wśród wiernych użytkowników Chrome'a na starych systemach.

    Przeglądarka Chrome nadal będzie działać po 04.2016, lecz nie będzie aktualizowana. Sam system Vista jest jeszcze wspierany przez Microsoft do kwietnia 2017 roku. XP to już zabytek. Najnowsze systemy operacyjne można zakupić bezpośrednio u partnerów Microsoft . 

    Czy można wyłączyć żółty pasek z komunikatem o nadchodzącej zmianie i braku zgodności z systemami XP i Vista?




      Oficjalnie - nie. Brzydki pasek musi zostac.
      Zwróćcie uwagę, że zakrywa on niektóre istotne pola i ogranicza funkcjonalność.

        Jak usunąć komunikat "Google Chrome wkrótce przestanie aktualizować się na tym komputerze, bo nie będzie już zgodny z Windows XP ani Windows Vista"?

    1. Na pulpicie Windowsa kliknij prawym klawiszem na ikonę (skrót) Chrome.
    2. Z menu wybierz Właściwości
    3. W zakładce Skrót znajdź pole Element docelowy
    4. "C:\Program Files\Google\Chrome\Application\chrome.exe" 
    5. dodaj do niego --disable-infobars, aby cała komenda wyglądała tak: "C:\Program Files\Google\Chrome\Application\chrome.exe" --disable-infobars
    6. Zapisz.

      Miejcie świadomość, że to wyłącza wszystkie istotne komunikaty, w tym i te o różnego typu zagrożeniach. Nie jest to sposób rekomendowany przez Google!

    piątek, 18 października 2013

    Praca w domu czy w biurze?

    Praca w domu ma swoje pozytywne strony. Przynajmniej tak niektórzy twierdzą. Sam tak myślałem, gdy byłem kawalerem, a moje przekonania o wyższości pracy w domu znacznie znacznie się wzmocniły po przejściu na etat. Większa swoboda, wolność, lepsza organizacja pracy, dostępność, brak dojazdów itp. Niestety, ale to jest tylko teoria.

    Teoria, która jako tako sprawdza się na studiach. Z perspektywy prawie dziesięciu lat różnej aktywności finansowej mogę powiedzieć, że nikomu nie życzę pracy w domu. Pomijam już takie kwestie jak to, że jesteś cały czas w pracy, bez względu na to co robisz i jaki dzień tygodnia mamy. Nie da się wyjść, zamknąć drzwi (telefon zostawić na biurku) i wrócić do domu. Tego nie ma.
     Pozostaje jednak znacznie ważniejsza kwestia nie do przeskoczenia. Jest nią najbliższe środowisko, w którym żyjemy. Ludzie mają tak głęboko zakorzenione powiązania pracy z wyjściem do kołchozu, że na poziomie podświadomości nie są w stanie zaakceptować związku pobytu w domu z pracą. Tego nie da się zrobić. Rodzina i znajomi nigdy nie będą w stanie zrozumieć, że pracujesz. NIE, dla rodziny jesteś w domu - koniec kropka.
    Zawsze możesz pomóc, kogoś podwieźć, odebrać paczkę, pomóc w remoncie, wywiesić pranie, popilnować psa, przestawić samochód, odebrać coś skądś, potrzymać drabinę, a wszystko jest TYLKO. Tylko na minutkę, tylko potrzymaj, tylko tam i z powrotem, tylko kurwa mać dwa dni, bo brat nie może wziąć urlopu. Bo już wybrał, jak jechał do Grecji. Ty nie musisz wybierać urlopu, bo przecież jesteś w domu.
     Najtrudniej jednak mają osoby posiadające rodziny czy dzieci. Jak nie odbierzesz z przedszkola czy nie zrobisz kanapki, to jesteś demon. Nawet jeśli na początku, gdy zdecydujesz się na pracę w domu, mama, teściowa, dzieciaki chodzą na paluszkach, to pamiętaj, że to jest stan chwilowy, zupełnie dla nich nowy. Po dwóch, trzech tygodniach wszystko wróci do normy, a Ty będziesz wykonywać zlecenia w wolnych chwilach, gdy wszyscy śpią lub sa na zakupach. Ustalone godziny, w których "tata jest w pracy" szybko idą w piach, gdy zaczynasz mieć zaległości przez takie "tylko". Specjalnie nie piszę tu o konieczności zachowania samodyscypliny, o organizacji czasu pracy, wewnętrznej samokontroli, bo to wszystko można mieć, jest to sprawa cech wrodzonych bądź nabytych. Ale to nie ma znaczenia w zetknięciu z murem po stronie środowiska, w jakim żyjemy. Jeśli nie mieszkasz sam, kilkadziesiąt kilometrów od rodziny, masz podobnych sobie znajomych, to owszem, możesz rozważyć pracę z domu. Mieszkając z rodziną - szukaj najczarniejszej dziury bez okien, byle z dala od domu.
    Bolesne jest poranne wstawanie do codziennej pracy, ale do tego rodzina szybko przywyknie, a Ty masz ustalone godziny i konkretne zadania do wykonania.

    sobota, 27 lipca 2013

    Jak zmienić swoje życie na lepsze? cz.1


    Nie szukaj powodów, tylko sposobów
    Wymówki, na jakich się łapię są sposobem na usprawiedliwienie lenistwa i strachu. Strach przed porażką to temat na osobny wpis, ale jest on główną przeszkodą w moim życiu przed zmianami na lepsze.
    Kiedy nie jestem do czegoś absolutnie przekonany lub nie wierzę, że coś się uda, automatycznie szukam argumentów usprawiedliwiających negatywną decyzję.
    Tak jest na przykład z bieganiem.
    Uwielbiam biegać, ale dopiero, kiedy już przebieram nogami i czuje uderzenie serotoniny. To uczucie jest niesamowite. Zanim jednak wyjdę i ruszę przed siebie, mam do pokonania sporo wymówek.
    - jest za ciepło/mokro/pada/zimno/ciemno - w naszym klimacie nietrudno o taką wymówkę. Często pada, wieje wiatr lub od samego świtu grzeje tropikalne słońce;
    - będę chory/przeziębię się - w związku z nieciekawą pogodą łatwo o infekcje. To taki stereotyp, który szczególnie chętnie podtrzymują nasi nieaktywni znajomi. Ileż to się słyszy, jak ktoś wyszedł rano bez kurtki, albo za długo wieczorem siedział w krótkim rękawie i przeziębił się. Dziwne, ale biegaczy to nie dotyczy.
    - jest za późno/za wcześnie - no tak, pora jest ważna. Najlepiej biega się rano, gdy powietrze jest rześkie, jest mały ruch, dzieci śpią, człowiek dopiero zaczyna dzień. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby pobiegać w samo południe czy wieczorem.
    - mam dziś aktywny dzień - to też kilka razy przebiegło mi przez myśl. Skoro czeka mnie pracowity dzień, np. podczas remontu, to już mam doskonałą wymówkę - w końcu muszę mieć siły, nie mogę złapać kontuzji i przecież mam zapewnioną dawkę ruchu!
    Wiele jest wymówek, aby przełożyć trening przełożyć o dzień czy dwa, ale każda wymówka obnaża moją słabość. Mam zdrowe ręce, nogi, widzę, nie mieszkam na lodowcu, jeszcze nie jest za późno, by zadbać o zdrowie, więc żadna wymówka nie może przezwyciężyć.
    Wymówki powstają pod wpływem emocji.
    Na przykładzie biegania proponuję, aby racjonalnie określić warunki dobre do biegania i ustalić granice, których nie trzeba przekraczać. Można wpisać na kartce zakres temperatury na dworze (-5 do +25), mierzalnych warunków atmosferycznych (w śnieżycy bieganie jest niebezpieczne) oraz stanu zdrowia (np. powyżej 37,5 odpuszczam), a także stworzyć grafik regularnych treningów. W chwili słabości, czyli napięcia emocjonalnego taka kartka pozwoli na obiektywną ocenę, czy się poddajemy czy też przeginamy w drugą stronę.

    Jak brzmią uniwersalne wymówki, których należy się wystrzegać?

    1. zrobię to jutro
    2. dokończę później
    3. to drobiazg
    4. trzeba to zrobić
    5. nie mam pieniędzy
    6. nie mam czasu
    Przekładanie zadań na następny dzień może mieć sens, jeśli wiadomo z góry, że zadanie wymaga akcji ciągłej, jednoetapowej, której nie damy rady zrobić od razu. Zazwyczaj nie zaczynamy murować ściany wieczorem, jeśli praca wymaga całodniowego zaangażowania.
    Przekładanie może też sprawić, że nigdy nie zaczniemy, a zadanie pozostanie niewykonane.

    Dokończę później lub wcale. Najczęściej nie chce mi się wyciągać naczyń ze zmywarki, szczególnie jeśli to ja je tam włożyłem. Wieczorem jest już późno, więc zostawiam je tam do rana. A wiadomo, że rano każda minuta wygląda zupełnie inaczej niż wieczorem. Jest cenna jak złoto. A tu jeszcze naczynia...
    Zostawienie czegoś na później powoduje także spiętrzanie zadań. Każdy dzień obfituje w jakieś czynności do wykonania, a trzeba pamiętać, że każda doba ma tylko 24 godziny. Jeśli dziś nie odkurzę, bo jest późno, leci fajny film, schowałem już odkurzacz, whatever, to jutro do jutrzejszych zadań dojdzie mi jeszcze ta zaległość.

    Drobiazg.
    Mój ulubiony szczegół z życia, bowiem całkiem niedawno - kilka lat temu - uświadomiłem sobie, że życie składa się z drobiazgów. Obieramy sobie wielkie cele, patrzymy na duże rzeczy, skupiamy uwagę na horyzoncie, a nie widzimy komara na czubku nosa. Takich komarów jest cała masa. Codzienne drobiazgi wpływają na jakość naszego życia. Z pozoru nie są dobrze widoczne, ale ich ilość i znaczenie może bardzo mocno wpływać na nasze samopoczucie i sposób w jaki przeżywamy własne życie.
    Szczoteczka do zębów, żel pod prysznic, akcesoria do czyszczenia butów, brelok do kluczy (z latarką lub pendrivem), żeton do wózka w sklepie, magnes na noże na ścianie, budzik z wyraźnymi acz subtelnymi cyframi, prowadnice do kabli, podświetlenie ścieżki z garażu do drzwi, trociczki zapachowe, maszynka do krojenia....  - tysiące drobiazgów mniejszych i większych, mniej lub bardziej widocznych, z których korzystamy każdego dnia wpływają na jakość naszego życia. Nie można bagatelizować żadnego drobiazgu.

    Bezosobowe postanowienie wykonania nieokreślonej czynności - trza to zrobić.
    Kto, jak, kiedy - nie wiemy. Kapiąca rynna, podcięcie ozdobnego krzaka, kapiąca bateria, zwisające cokolwiek.. nie warto nawet komentować.

    Nie mam pieniędzy to częsta wymówka. Zawsze powtarzam, że gdzie kończy się pieniądz, zaczyna kreatywność. Jest tyle rzeczy, które można zrobić wbrew pozorom bez kasy, ale nie każdy jest w stanie to dostrzec. Nie mam pieniędzy jest ściśle spokrewnione z hasłami "oni mają", "trzeba mieć kasę i szczęście", "oni sie dorobili, to mogą". Wiele takich przypadków "oni mają, to mogą se", to w rzeczywistości dzieło kreatywności i otwartego umysłu, a nie kasy.
    W któreś Święta Bożego Narodzenia mieliśmy choinkę, przy której goście się fotografowali i wyrażali szczery podziw. Była efektowna,zdjęcia krążyły po Sieci i każdy ją zapamięta. Przy okazji - nie zabrakło też głosów "muszę taką też zrobić", do czego oczywiście w żadnym przypadku nie doszło i jestem pewien, że nie dojdzie. Choinka tak naprawdę składała się z bombek zawieszonych w stożek na cieniutkich linkach z lampkami wewnątrz również podwieszonymi na lince.  Nie było choinki, bo nie mieliśmy kasy na świerka za 30zł. Za 6zł kupiliśmy trzy jodłowe gałązki, aby w domu chociaż odrobinę zapachniało... W inne lata stała jodła za 80zł-160zł i wyglądała jak każda inna. Brakiem pieniędzy wymawiają się ludzie, którym się nie chce lub nie widzą rozwiązania.

    Nie mam czasu to rak naszych czasów. Nikt nie ma czasu, wszyscy się spieszą. Zwalniają ci, których nagle odwozi karetka na sygnale. Wtedy okazuje się, że można inaczej, że świat się dalej kręci i życie może wyglądać inaczej. Przypomnij sobie o tym, że nie masz czasu podczas oglądania telewizji lub przeglądania kolejny raz tych samych statusów na facebooku.
    To nie brak czasu, a brak organizacji. I znów lenistwo.

    W artykule skupiłem się dzisiaj tylko na wymówkach, chociaż z założenia miało być o ulepszaniu życia. Do tych przemyśleń skłonił mnie jeden mały epizod z poranka. Przez dwa ostatnie lata marzyło mi się, aby móc popracować na balkonie. Jest jeszcze niewykończony i brakuje tu mebli, poza tym niechętnie ruszam laptopa z zasilaczem poza biuro. Dzisiaj po prostu wziąłem fotel, kawę, komputer i zrobiłem to. Balkon jest od południowej strony, więc lada chwila zajrzy tu słońce. Ale poranek w tym miejscu - kapitalny. Czy naprawdę trzeba było aż dwóch lat, aby to zrobić?

    Jak to się ma do biznesu?
    Jeśli ktoś nie dostrzega korelacji, to niedobrze. Bo artykuł jest związany z biznesem na dwa sposoby:

    1. w biznesie trzeba działać, a nie szukać wymówek. Konieczne są takie cechy jak samodyscyplina, odwaga, odpowiedzialność, kreatywność, czasem upór, w Polsce także nieco desperacji;
    2. biznes to nie sposób zarabiania pieniędzy, a styl życia. Robimy biznes, aby polepszyć swoje życie, ale jeśli ograniczymy się tylko do zarabiania, to nasze życie nie będzie lepsze. To drobiazgi wpływają na nasze życie, a pieniądze tylko nieznacznie ułatwiają ich ulepszanie. 


    piątek, 26 lipca 2013

    Praca to współczesna forma niewolnictwa

    Na początku muszę jasno podkreślić, że nie zamierzam nikogo obrażać ani urazić swoimi przemyśleniami. Bardzo cenię pracowników, bo gdyby nie oni, nie byłoby pracodawców. Przedsiębiorca ma szanse na rozwój swojej firmy tylko dzięki odpowiedniemu zespołowi ludzi. To ludzie stanowią wartość firmy i są jej potencjałem. Dobrze jest świadomie podejmować decyzje o pracy na etacie oraz widzieć, że istnieją też inne możliwości. Możliwości, o których nasza szkoła milczy bądź przedstawia je w mniej lub bardziej negatywnym świetle.
    Łatwo stać się niewolnikiem na własne życzenie. Niewolnikiem kredytu, własnego domu, pracy. Współczesne niewolnictwo to styl życia, który wybieramy nieświadomie pod wpływem systemu edukacji oraz środowiska, w którym żyjemy. Trudno się z tego dołka wydostać.
    Dawniej niewolnika kupował pan, któremu niewolnik służył. Pan mógł niewolnika sprzedać, a nawet zabić. Dzisiaj niewolnik sam wybiera sobie potencjalnego pana, a nawet może go sam zmienić na innego. Nie ma przymusu pracy, a pracę można zmienić. Ale z systemu niewolniczego trudno wyjść - można zmieniać panów. Mieszkanie na kredyt, małe dziecko, zobowiązania, rachunki - to wtłacza niewolnika w tryby, do których został przygotowany przez pierwszych dwadzieścia lat życia. Jeśli w tym czasie nie zainteresował się inną formą życia, to może nawet nie wiedzieć, że da się inaczej. Czasem wystarczy podnieść głowę znad biurka i spojrzeć na openspace, w którym pracujemy. A potem wyjść na ulicę i poobserwować ludzi. Ilu z nich pracuje bądź chce pracować w korporacji? A ilu chciałoby stworzyć własną korporację? Uważasz, że się nie da? To jak powstały te, które już istnieją?

    środa, 12 grudnia 2012

    Jak powiększyć stronę?

    Aby powiększyć stronę internetową w przeglądarce Chrome możesz: wcisnąć CTRL i jednocześnie nacisnąć znak + (plus). Rozmiar zmniejszamy trzymając CTRL i - (minus). Czasem się przydaje;)

    niedziela, 9 grudnia 2012

    Postrach Nocy (2011)

    Postrach Nocy (Fright Night) - ani to komedia, ani horror. Możliwe, że jest to film skierowany do młodzieży, ale nie oczekujmy czegoś w stylu Zaćmienia czy Strasznego Filmu. Po prostu strata czasu.
    Szczegóły na Filmwebie.

    piątek, 28 września 2012

    Zacinanie filmów Youtube w Chrome

    Od tygodnia zmagałem się z problemem przycinania filmów w zmaksymalizowanym oknie lub na ekranie telewizora, wyświetlanym w przeglądarce Chrome. Niezwykle irytujące i na razie nie ma oficjalnego rozwiązania. Można sobie jednak poradzić w innych sposób.
     Na początek wyczyściłem pamięć podręczną przeglądarki, pliki cookies i dane udostępnianych aplikacji (chrome://chrome/settings/ -> Pokaż ustawienia zaawansowane -> Prywatność)    

     Konieczny jest restart przeglądarki - wystarczy ją wyłączyć (poczekać chwilę) i włączyć.
     Następnie przeszedłem do wtyczek - chrome://plugins/ aby dobrać się do flasha.
    Rozwiń Szczegóły (prawy górny róg), aby zobaczyć wszystkie trzy wtyczki.
    Wyłącz dwie pierwsze:
     pepflashplayer.dll
     gcswf32.dll
     Zrestartuj przeglądarkę Chrome.
     Zdaję sobie sprawę, że nie u wszystkich to pomoże, ale w moim przypadku udało się.