piątek, 18 października 2013

Praca w domu czy w biurze?

Praca w domu ma swoje pozytywne strony. Przynajmniej tak niektórzy twierdzą. Sam tak myślałem, gdy byłem kawalerem, a moje przekonania o wyższości pracy w domu znacznie znacznie się wzmocniły po przejściu na etat. Większa swoboda, wolność, lepsza organizacja pracy, dostępność, brak dojazdów itp. Niestety, ale to jest tylko teoria.

Teoria, która jako tako sprawdza się na studiach. Z perspektywy prawie dziesięciu lat różnej aktywności finansowej mogę powiedzieć, że nikomu nie życzę pracy w domu. Pomijam już takie kwestie jak to, że jesteś cały czas w pracy, bez względu na to co robisz i jaki dzień tygodnia mamy. Nie da się wyjść, zamknąć drzwi (telefon zostawić na biurku) i wrócić do domu. Tego nie ma.
 Pozostaje jednak znacznie ważniejsza kwestia nie do przeskoczenia. Jest nią najbliższe środowisko, w którym żyjemy. Ludzie mają tak głęboko zakorzenione powiązania pracy z wyjściem do kołchozu, że na poziomie podświadomości nie są w stanie zaakceptować związku pobytu w domu z pracą. Tego nie da się zrobić. Rodzina i znajomi nigdy nie będą w stanie zrozumieć, że pracujesz. NIE, dla rodziny jesteś w domu - koniec kropka.
Zawsze możesz pomóc, kogoś podwieźć, odebrać paczkę, pomóc w remoncie, wywiesić pranie, popilnować psa, przestawić samochód, odebrać coś skądś, potrzymać drabinę, a wszystko jest TYLKO. Tylko na minutkę, tylko potrzymaj, tylko tam i z powrotem, tylko kurwa mać dwa dni, bo brat nie może wziąć urlopu. Bo już wybrał, jak jechał do Grecji. Ty nie musisz wybierać urlopu, bo przecież jesteś w domu.
 Najtrudniej jednak mają osoby posiadające rodziny czy dzieci. Jak nie odbierzesz z przedszkola czy nie zrobisz kanapki, to jesteś demon. Nawet jeśli na początku, gdy zdecydujesz się na pracę w domu, mama, teściowa, dzieciaki chodzą na paluszkach, to pamiętaj, że to jest stan chwilowy, zupełnie dla nich nowy. Po dwóch, trzech tygodniach wszystko wróci do normy, a Ty będziesz wykonywać zlecenia w wolnych chwilach, gdy wszyscy śpią lub sa na zakupach. Ustalone godziny, w których "tata jest w pracy" szybko idą w piach, gdy zaczynasz mieć zaległości przez takie "tylko". Specjalnie nie piszę tu o konieczności zachowania samodyscypliny, o organizacji czasu pracy, wewnętrznej samokontroli, bo to wszystko można mieć, jest to sprawa cech wrodzonych bądź nabytych. Ale to nie ma znaczenia w zetknięciu z murem po stronie środowiska, w jakim żyjemy. Jeśli nie mieszkasz sam, kilkadziesiąt kilometrów od rodziny, masz podobnych sobie znajomych, to owszem, możesz rozważyć pracę z domu. Mieszkając z rodziną - szukaj najczarniejszej dziury bez okien, byle z dala od domu.
Bolesne jest poranne wstawanie do codziennej pracy, ale do tego rodzina szybko przywyknie, a Ty masz ustalone godziny i konkretne zadania do wykonania.